czwartek, 6 sierpnia 2009

Miejska Biblioteka Publiczna w Rudzie Śląskiej - DKK "Dialog" 19 czerwca 2009 r.

***
Dyskusyjny Klub Książki "Dialog"
Salonik Artystyczny Filii nr 16

Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Rudzie Śląskiej

19 czerwca 2009 r.

Manuela Gretkowska
Kabaret Metafizyczny






TO TAKI KABARET

NAMIASTKA TEGO
CO PO DRUGIEJ STRONIE


A TY CZEKASZ
NA FINAŁ

NA UKŁON

NA KONIEC

KTÓRY DOPIERO ZACZYNA SIĘ PO
UPADKU KURTYNY





Zbliża się godzina 18.00. Ostatni tego dnia czytelnik z niedowierzaniem popatrzył na suto zastawiony stół, na światło świecy, na filiżanki poukładane w biało czarne. Popatrzył jak wokół stołu gromadzą się goście. Ciekawe, co tu będzie się działo?

Czytelnikowi należy się wyjaśnienie. Jest nowy. Przed chwilą zapisał się do Miejskiej Biblioteki Publicznej. Nic nie wie o Dyskusyjnym Klubie Książki. Staram się przekazać niezbędne na ten temat informacje. Słucha z zainteresowaniem. Deklaruje przyjście na następne spotkanie. Myślę sobie - świetnie.

Salonik Artystyczny przygotowany. Wszystkie krzesła ułożone wokół stołu - zajęte. Przyszła Krystyna, Jadwiga, dwie Marty, Zosia, dwie Ewy, Marysia...

...i redaktorzy naszej lokalnej prasy.


Przyszli porozmawiać nie tylko o działalności DKK, ale razem z klubowiczami zasiedli do dyskusji. Dziś Kabaret metafizyczny Manueli Gretkowskiej.

„Ucichła muzyka, przygaszono światła”.

Mała mroczna salka "Kabaretu metafizycznego" tętniła życiem artystycznych poczynań postaci pojawiających się na scenie. Publiczność, w pełnym zachwycie wpatrzona w spektakl, nie zwracała uwagi na obce twarze, które po raz pierwszy pojawiły się w kabarecie. Stali bywalcy, bez reszty oddani artystce, nawet się nie domyślili, że kątem oka są bacznie obserwowani.

A my członkowie DKK byliśmy wszędzie.

Na widowni!


Na scenie!


Za kulisami!


Każdy z nas uważnie przyglądał się, co takiego jest w tym kabarecie, o którym tak głośno w mediach. Stwierdzam z całą odpowiedzialnością, że „Kabaret metafizyczny”, stworzony przez Manuelę Gretkowską należy odwiedzić obowiązkowo, by na temat jego działalności wyrobić sobie własną opinię oraz by odpowiedzieć na kilka pytań i zabrać głos w dyskusji.

Manuela Gretkowska – skąd ją znamy? Czy tylko z literatury? Z całą pewnością nie. Przede wszystkim Manuela Gretkowska znana jest jako wielka polska feministka i założycielka „Partii kobiet”.

Dla zdecydowanej większości osób Manuela Gretkowska jest w swoich poglądach bardzo kontrowersyjna. Dla niektórych zaś niezwykle prostolinijna i odważna w wygłaszaniu tez, z którymi jedni polemizują, a inni (ci w mniejszości), tezom tym przytakują.

Czy zatem autorka dociera tylko i wyłącznie do małych grup społecznych? Czy może zdecydowana większość jej przeciwników preferuje święty spokój i nie chce odpowiadać na wszelkie prowokacje? Wiemy, że prościej jest ironicznie ustawić usta, zmrużyć oczy, machnąć ręką, przejść obok i udawać, że to wszystko nic nas nie obchodzi.

A przecież obchodzi. Więcej - to nas drażni, obraża itd. I właśnie dlatego warto porozmawiać i nie odwracać się plecami, i to często plecami do siebie samych.

Dyskutanci "Dialogu" po bacznej obserwacji (przeczytaniu) „Kabaretu metafizycznego” (z wypiekami na twarzy), nie uciekają od rozmowy i polemiki.

Po przeczytaniu 10 stron książki miałam dość. Zajrzałam do Internetu i czytałam opinie czytelników. Wszystkie negatywne i już miałam się podpisać pod tymi słowami, jednakże coś mnie powstrzymało. Hola! Hola! Jeszcze nie przeczytałaś tej książki, więc jakie masz prawo do jej negacji? Usłyszałam wewnętrzny mój głos. Przyznałam głosowi rację. Postanowiłam czytać dalej i doszukiwać się drugiego dna książki. Czy chciałam dorobić swoją filozofię? Nie wiem. Czy potrafię odpowiedzieć na postawione sobie i klubowiczom proste pytania?

Dlaczego Manuela Gretkowska szokuje?

Na co chce zwrócić uwagę czytelnika?

Jaki jest „Kabaret metafizyczny”?

Takie i inne zagadnienia nękały rozmówców. Początek naszej dyskusji to milowe skoki po wszystkich aktach kabaretowej sceny i szybkie komentarze:

Wprowadzony w tę prozę chaos – zapewne zamierzony.

Zbyt duża ilość niezrozumiałych słów, a rzadko kto dysponuje taką ilością czasu, że czyta beletrystykę z encyklopedią i słownikiem.

Religia!

Pytanie, po co opisywać religię w sposób tak dalece negatywny? A może tak właśnie miało być?

Religia – wiadomo - ten temat pobudza do dyskusji. Dyskusji żywej i to na wielu płaszczyznach. Dlatego też twórca chce nas - odbiorców literatury - zaszokować. A taki zabieg terapii szokowej uda się, pod warunkiem, że opisywaną sytuację wystarczy w dostatecznym stopniu przerysować! Wyolbrzymić! A może Manuela Gretkowska wprowadzając ten wyżej wymieniony zabieg do tematu pt. „Religia”, pyta czytelnika o jakość wiary, którą jak wiadomo deklaruje znakomita większość?

W słowach „Chwalebne pozbywanie się wszelkich potrzeb prowadzi do świętości czyli znieruchomienia” już polemizuje z czytelnikiem. Diagnozuje lenistwo w obliczu zmartwychwstania: „Wszyscy zmartwychwstaną oprócz leniuchów, którym nie będzie się chciało wstać na poranną mszę”.

Interesujący jest również dialog o życiu pośmiertnym dwóch głównych postaci kabaretu „I skończ już z tymi makabrycznymi historiami o piekle, czyśćcu i sądzie ostatecznym. Jestem pewien, że w rezultacie nie będzie ważne, czy X kradł, czy Y cudzołożył. Nie będzie żadnych scen dantejskich z tłumem postaci. Zbawiona zaś będzie wyłącznie ochra, zieleń i róż indyjski, i nikt, i nic więcej. Kropka.”

A teraz inne tematy:

Opisując chorobę babci, diagnozuje ją: „Przewlekłe skąpstwo – choroba”. Pewnie również znamy osoby (niekoniecznie babcie), które można tak właśnie zdiagnozować? I kto zaprzeczy takiej diagnozie?

Wulgaryzmy? Czy to przystoi kobiecie? Oczywiście, że nie!

A dlaczego nie? Nie ma przecież takiego podziału słów, które w męskich ustach brzmią jak brzmią i tylko przelatują przez nasze ucho, chociaż bulwersują. Natomiast wypowiedziane przez kobietę wydają się jej upadkiem po sam rynsztok.

Wulgaryzmy, jakich używa autorka, czasem adekwatnie do opisywanej sytuacji, a czasem dla samego tylko wulgaryzmu, przyznam, bulwersują. Znów nasuwa się pytanie - dlaczego?

Czy to pruderia? Czy tak bardzo boimy się (tego typu) własnych myśli - tych cichych przekleństw, które cisną się na usta, ale nie przechodzą przez delikatne kobiece gardło, wprost do aparatu mowy. Umierają, przełknięte wraz z ciężką śliną.

Wreszcie Miłość! A raczej poszukiwanie miłości. Poszukuje metafizyczna kobieta i poszukuje ziemski mężczyzna. Jaki będzie efekt tych poszukiwań? Wszystko wyjaśni się w trakcie czytania książki. „Nie mówcie mojej miłości, że umarła”. To piękne zdanie i dramatyczne w swojej konkluzji, a „Kabaret metafizyczny” to - w dużej jego części - wielki dramat.

Inna konkluzja na temat tej lektury?

Oczywiście, że po przeczytaniu tej książki jesteśmy oburzeni i prawie wściekli. Mamy wypieki, przede wszystkim na duszy, lecz na twarzy oczywiście również pojawiło się zaczerwienienie. Nie wspominając już o mimice. Mimika zdradza nasze myśli. To było widoczne w czasie rozmowy o kabarecie.

Czy zatem wspólnie podczas dyskusji udało się dyskutantom odkryć drugie dno tegoż metafizycznego tomu? Trudno powiedzieć. Jednakże wszyscy zauważyli, że książka zawiera niemało tzw. perełek filozoficznych.

Ustami bohaterów autorka wyraża ciekawą opinię o czasie: „Ostrogami czasu poganiamy życie. Nigdy nie oswoisz czasu, tej wiecznej bestii, co z pazurami skacze ci do twarzy, by wydrapać coraz głębsze zmarszczki”.

Pisze o śnie: „Sen jest konieczny z tej prostej przyczyny, że nie jest odpoczynkiem, lecz narkozą po jawie bez znieczulenia. Nie można funkcjonować całą dobę na żywca. Nie mylę się, prawda?”

Myślę, że poprzez treść przerysowanych prawd, autorka chciała, aby czytelnik zastanowił się nad problemami, które otaczają współczesnego człowieka.

Pytanie kolejne - na co Manuela Gretkowska chciała zwrócić uwagę kobietom, wprowadzając do powieści ten specyficzny i metafizyczny wątek miłosny?

A może w taki niekonwencjonalny sposób przekazuje nam, że pomimo tzw. równouprawnienia i tak my kobiety mamy głęboko zakorzenioną uległość. A w imię miłości poświęcamy wszystko. Czy to cena miłości szczęśliwej? Gretkowska pisze: „Od stóp do głowy jestem stworzona dla miłości – to cały mój świat i nic więcej się nie liczy”.

Dla kontrastu autorka przytacza filozofię miłości z męskiego punktu widzenia – „Nie można wytrzymać długo z jedną. Czasem nachodzi mnie pytanie, czy jeśli kocha się z kobietą tak długo, aż ona umrze, to jest to nekrofilia czy tylko roztargnienie”.

Pozwólcie, że to zdanie pozostawię bez komentarza.

W opinii klubowiczów znakomita jest także puenta książki. Wydaje się, że to ostatnie powiedzenie jest poglądem, który być może tłumaczy całą kabaretową zawartość poszczególnych scen.

„Koniec sztuki to nic, to sielanka metafizyczna. Naprawdę jest o wiele gorzej”.

Nic więcej już Wam nie powiem. Nie przybliżę fabuły. Nie streszczę ani jednego wątku.

Mam tylko nadzieję, że na wakacjach słońce rozświetli spracowane twarze i serca, że pobladłe od zmęczenia usta rozpromienią się w uśmiechu. A góry, morza, pola i łąki przylgną przyjaźnią do stóp. I tym samym ostatnie zdanie książki nie doczeka się spełnienia.

A we wrześniu w "Dialogu" - sielanka. Jedziemy na Mazury, a tam przeżyjemy miłość – „miłość nad rozlewiskiem”. To wszystko za sprawą Małgorzaty Kalicińskiej, autorki mazurskiej trylogii, którą przeczytamy z prawdziwą przyjemnością. Nie będziemy też ustawiać Kabaretu metafizycznego przy Miłości nad rozlewiskiem. To dwie dalece różne lektury warte i przeczytania, i przeanalizowania.

Jako moderator naszej dyskusyjnej grupy przed czerwcowym spotkaniem miałam pewne obawy, dotyczące przebiegu dyskusji. Okazało się, że niepotrzebnie. Wiadomo – jeżeli proza wzbudza w czytelniku tak skrajne emocje, to będzie o czym rozmawiać. Miałam obawy, że powiemy sobie jedno zdanie - to nie jest literatura godna polecenia i czytanie tej książki to strata cennego czasu. Na szczęście było inaczej. I chociaż ta proza nie przypadła czytelnikom do gustu, nie znaczy to, że nie było o czym rozmawiać. A było i o czym, i przy czym. Zwłaszcza że Zosia znów upiekła pyszne ciasto.


Nie przeczę, iż pomogło nam w osłodzeniu skrajnych kabaretowych chwil spędzonych z Bebą, która zakochana w ziemskiej męskiej postaci - pobrzydła. A jak wiadomo, zakochani pięknieją. Dlaczego tak się nie stało z Bebą? Przeczytajcie „Kabaret metafizyczny” Manueli Gretkowskiej.

Wszystko działo się w Paryżu, latem 1995 roku.

Z metafizycznego piękna
Powstała ziemska postać kobiety

Kabaretowy blichtr

Pozostał jeszcze
W mrocznej Sali

Męskiej wyobraźni


Miłych wakacyjnych przygód (nie tylko z książką) i lawiny tematów do przedyskutowania...
...życzą członkowie DKK "Dialog" wprost z Saloniku Artystycznego Filii nr 16 wszystkim miłośnikom literackich kabaretów i dramatów.

Wszystkiego słonecznego – Danuta Dąbrowska-Obrodzka