poniedziałek, 26 października 2009

Miejska Biblioteka Publiczna w Rudzie Śląskiej - DKK "Dialog" 18 września 2009 r.

***
Dyskusyjny Klub Książki "Dialog"
Salonik Artystyczny Filii nr 16

Miejskiej Biblioteki Publicznej

w Rudzie Śląskiej



MAŁGORZATA KALICIŃSKA
MIŁOŚĆ NAD ROZLEWISKIEM





jak przed spowiednikiem
drżenie ...
a jednak
wyznajesz - siebie ...
boisz się tylko
słowa - kocham
zanim je
wypowiesz ...

Danuta D.O.

Mazury. Rozlewisko. Jesień 2009 roku.

„Tym, którzy potrafią wybaczać, i tym, którzy wybaczenia potrzebują”

Obiecałam już w lutym, kiedy to powróciłyśmy nad rozlewisko, wczytując się w drugą część mazurskich przygód, że we wrześniu weźmiemy kilka dni urlopu i po raz kolejny wybierzemy się na Mazury. I tak się stało. Już wrzesień – wsiadamy w pociąg i jedziemy. Tym razem przyjrzymy się wypadkom i wpadkom miłosnym, jakie towarzyszyły głównym postaciom powieści Małgorzaty Kalicińskiej pt. Miłość nad rozlewiskiem.

Dotarłyśmy szczęśliwie.


Halina


Jadwiga, Marta, Asia i Jola












Krystyna


Ewa


Zosia










Ja i druga Ewa








Przywitała nas piękna mazurska jesień. Zapach lasu pieścił uśpione zmysły. Kolory drzew wkomponowane w błękit nieba. Rozlewisko cicho szeptało do naszego chłonnego ucha.

I czekały na nas długie tudzież ciekawe opowieści dotyczące życia mieszkańców i gości, którzy co jakiś czas pojawiają się nad rozlewiskiem.

A my klubowiczki "Dialogu" wsłuchane jesteśmy we wszystko, co w trawie piszczy. A dzięki spotkaniom nauczyłyśmy się słuchać uważnie. Słuchać wnikliwie, by później po powrocie z Mazur zasiąść do stołu w naszym Saloniku i uciąć sobie pogawędkę na temat rozlewiskowych opowieści.

Szkoda, że na Mazury pojechały same kobiety. No cóż, trudno! Za to pojechały prawie wszystkie – te poważne i nostalgiczne, te uśmiechnięte i romantyczne. Kobiety - poszukiwaczki. Kobiety – obserwatorki. Kobiety wypatrujące tej najwspanialszej miłości – tej prawdziwej.

Nad rozlewiskiem wszystkie panie dyskretnie chodziły po śladach Małgosi, Pauli, ukradkiem czytały też pamiętnik Barbary. Strzegły losu i dobytku Mani. Śledziły kroki nieszczęśliwej Beaty i spoglądały z ukosa na Adę.

Uśmiechały się do Elwiry i doceniały pracę Ani Wrony. Wspominały Kaśkę, która ubiegłej jesieni odeszła do innego wymiaru. Ale przede wszystkim śpiewały kołysanki prześlicznej nowo narodzonej Broneczce.


I tak każda z nas pilnowała losów jednej z bohaterek powieści. A wieczorem przy słodkiej domowej nalewce na tarasie uroczego pensjonatu Gosi opowiadałyśmy, co każda z nas dostrzegała, wypatrzyła, zarejestrowała. Przy wrześniowym biesiadnym stole wyciągałyśmy wnioski i snułyśmy plany na przyszłość. Nie naszą oczywiście. My tylko układamy perspektywy kobiet rozlewiska wróżąc z fusów i kropli czerwonego wina, gdy zabrakło nam domowej nalewki.

Oczywiście o mężczyznach również była mowa, a jakże by inaczej. To właśnie oni są częścią kobiecego życia. To ich zachowanie budzi w nas namiętności wszelkie, to przez nich wylewamy morza łez. A jeżeli udajemy siłaczki, to potrafimy obrócić się na pięcie i odejść trzaskając ostro drzwiami, albo w najlepszym razie dać po gębie tym panom naszego serca.

Dlatego też wraz z Małgorzatą nie szczędziłyśmy policzków Januszowi. Natomiast zmartwione chorobą Tomasza, pocieszałyśmy Basię.

Łagodne uśmiechy wysyłane były w stronę Oresta. Bacznie obserwowane były też życiowe zwroty Sławka. A łezka smutku pociekła nam z oczu po śmierci Wacka.


I tak strona po stronie, zdanie po zdaniu - kręciła się ziemia. Zapewne kobiety znad rozlewiska, opisane przez Małgorzatę Kalicińską, to przede wszystkim takie bohaterki, z którymi niejednokrotnie identyfikują się czytelniczki. Toteż z tak ogromnym zaangażowaniem każda z nas wpatrywała się w ich losy i przeżywała głęboko opisane przez autorkę historie. A w swoim lustrzanym odbiciu niejedna z nas doszukiwała się zarówno różnic, jak i podobieństwa.

Miłość na rozlewiskiem - książka z życia wzięta i podarowana innym. To na tych kartach można było przeżyć wzniosłość uczuć, dramat zdrady, nieplanowane macierzyństwo. To tu spotykamy emocje, z którymi mamy do czynienia na co dzień w naszym realnym i bezliterackim życiu. Małgorzata Kalicińska nie zostawia czytelnika z nierozwiązanymi problemami. Prowadzi go za rękę i pokazuje różnorodne sposoby i możliwości wyjścia z wielorakich trudnych sytuacji. Mazurska trylogia to książka, gdzie podczas czytania aż chce się zorganizować jakiś wielki rodzinny zjazd. Obserwujemy te relacje rodzinne i mamy nieodpartą ochotę tak otwarcie rozmawiać z naszymi bliskimi.

Dyskusja w Saloniku ożywiona i barwna.


Przeanalizowane zostały wszystkie proste i wszystkie zakręty życiowe żon, pań domu, złośnic, rozwódek, paniuś, matek. Towarzyszyły nam wzruszenia, zdenerwowanie i wszelkie inne uczucia. Jednakże podczas salonikowych rozmów padło wiele uwag po adresem autorki. Pomimo pozytywnego przyjęcia mazurskiej trylogii nie pozostałyśmy tylko i wyłącznie w kręgu zachwytu nad powieścią.

Być może różne dygresje sprowokowane za sprawą książki odbijały się echem wielogłosu nieco krytycznego. Na przykład jedna z rozmówczyń zauważyła, że autorka jakby prześlizguje się przez ważkie i trudne życiowe problemy. Nie wgłębia się w psychologiczną postać człowieka. Owszem, poznajemy zewnętrzne zachowania, natomiast niewiele jest mowy o głęboko osadzonych emocjach. Zabrakło wewnętrznej psychoanalizy. Inna kobieta zwróciła uwagę na to, iż autorka przyzwala swoim bohaterom, by ich zachwiane morale nie podlegało ostrej ocenie otoczenia. Nie stawia swoich bohaterów do pionu, nie moralizuje i nie dramatyzuje. Daje przyzwolenie na szeroko rozumianą miłość i wolność jej wyboru.

Ale była również opozycja do tychże ocen. Część "Dialogu" upierała się, że być może autorka chciała przełamać panujące schematy i stereotypy ludzkich zachowań. Pokazała dążenie do dojrzałej miłości. Pokazała trudną drogę, jaką do pokonania miały bohaterki książki. Być może Małgorzata Kalicińska chciała uświadomić czytelnikom, że pomimo tego, jaki jest dzisiejszy świat, mamy prawo do miłości, do szczęścia, do realizacji siebie. Mamy prawo do związków, których nie akceptuje zdecydowana większość. Czy chciała przełamać pruderię i panującą dulszczyznę. Być może tak! Powiedziała nam jeszcze, że mamy prawo układać swoje życie w wiersz.

* * *

przeznaczeni
układamy ciała
w wiersze
topnieje cisza
w cząstki dzielisz czas
by móc nad linią wieczoru
wznieść horyzont
nie zasypiasz
rozpinasz mi sukienkę
na której roztańczone kwiaty
osłaniają kolana


nie zasypiam

Danuta D.O.


Ale czego oczekuje pojedynczy czytelnik?

Pytanie bez odpowiedzi.

Opisałam tylko naszą dyskusję w naszym przytulnym miejscu, gdzie popijając kawę i zajadając pyszne ciasto, wyciągamy wnioski, snujemy dywagacje, oceniamy postępowanie bohaterów. Długie są rozmowy o książce. Wniosek - Jak to dobrze, że założyłam Dyskusyjny Klub Książki. Tworzy się między nami taki zwyczajny, taki emocjonujący i taki intelektualny DIALOG. Mamy swoje trzecie piątki, na które wszyscy czekamy.

Zapraszam Was do następnej rozmowy.

Ale przed spotkaniem dyskusyjnym - niespodzianka

1 października 2009 roku o godz. 18.00

MARTA FOX

w Saloniku Artystycznym Filii nr 16 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rudzie Śląskiej. Niebawem opowiem wam o tym spotkaniu.

Pozdrawiam, Danuta Dąbrowska-Obrodzka

czwartek, 15 października 2009

Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach - DKK w Filii nr 23, 1 października 2009 r.

***
Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach

Dyskusyjny Klub Książki w Filii nr 23

1 października 2009 r.

1 października 2009 roku Filia 23 gościła 6 uczestników Dyskusyjnego Klubu Książki na 2-godzinnym spotkaniu poświęconym Białej Masajce autorstwa Corinne Hofmann.

Autobiograficzna opowieść - reportaż przeniosła nas do kenijskiego buszu, gdzie autorka spędziła cztery lata jako żona Masaja – czarnoskórego wojownika. Zapiski z życia tej niezwykłej pary przybliżają nam patriarchalne społeczeństwo Masajów, ich niezrozumiałe dla Europejczyków zwyczaje, wierzenia, obowiązki i zakazy.

Już od początku podejrzewamy, że ta para nie ma szans. Że filigranowa obywatelka poukładanej i nudnej Szwajcarii nie przeżyje w buszu bez dostępu do czystej wody, „normalnego” jedzenia, leków, bez możliwości głębszego porozumienia się z sąsiadami, w ubogiej chatce otynkowanej krowim łajnem, w towarzystwie malarycznych komarów. Ale z każdą kolejną przeczytaną stroną przekonujemy się, jak wiele można znieść dla miłości i w jak nieludzką siłę może nas ona wyposażyć.

W imię miłości Corinne porzuca rodzinę, a wygodne europejskie życie zamienia na codzienną walkę o przetrwanie, po raz pierwszy w życiu poznaje uczucie głodu, choruje na malarię, staje oko w oko z dziką przyrodą i walczy na każdym kroku z niedorzeczną biurokracją. Jak sama pisze „doświadczyła nieba i piekła, dotarła do granic wytrzymałości fizycznej i duchowej”. Jednak jej związek z Lketingą nie jest oparty na jednostronnym poświęceniu. Dumny wojownik również zmienia się pod wpływem miłości do mzungu. Jego ustępstwa mogą wydać się małe, nie wolno jednak zapominać, że w społeczeństwie Masajów nie można sobie pozwolić na ekscentryzm i indywidualizm. Niepodporządkowanie się obowiązującym normom oznacza wykluczenie, a wykluczenie może oznaczać śmierć.

Związek Corinne i Lketingi nie przetrwał. Nie z powodu różnic kulturowych czy cywilizacyjnych. Ich małżeństwo rozpadło się – jak zauważyli uczestnicy spotkania – z bardzo „europejskiego” powodu - z powodu zazdrości. Chorobliwa mężowska zazdrość doprowadza do tego, że biała Masajka wraz z córką opuszcza Kenię i wraca do Szwajcarii, a swoje losy opisuje w kolejnych książkach: Żegnaj Afryko oraz Moja afrykańska miłość.

Agnieszka Hańczyc – moderatorka DKK w Filii 23 MBP w Katowicach

Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach - DKK w Filii nr 23, 10 września 2009 r.

***
Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach

Dyskusyjny Klub Książki w Filii nr 23

10 września 2009 r.


10 września 2009 roku stali bywalcy spotkań w Filii nr 23 w ramach DKK rozmawiali o książce Carlosa Luiza Zafona Cień wiatru.

Większość czytelników była zachwycona rozmachem epickim powieści, która porywa, pochłania, wciąga w świat mrocznych, wilgotnych, mglistych uliczek Barcelony. Powieść była w swej tajemnicy magiczna - w odczuciu klubowiczów. Miasto Zafona było niebezpieczne, a zatem - jak u Thomasa More’a w Utopii - winno być hermetyczne, ulice powinny tak być zaprojektowane, że chronią jego mieszkańców przed wiatrem. Barcelona jest gęsta od mgieł, labiryntów, wielkich nadziei zaklętych w architekturze. Ulice nie chronią przed wiatrem, ale zachęcają do spacerowania tych, którzy są estetami, wrażliwi na piękno. Osrebrzone miasto, jego bursztynowy blask opromienił wyobraźnię klubowiczów:

Latarnie na Ramblas oświetlały jedynie opary w prowadzącej ku morzu alei, aczkolwiek ich rozrzedzone światła zaczynały już migotać, zwiastując rychłe przebudzenie się Barcelony i zrzucenie przez miasto ulotnego przebrania mglistej akwareli. Dotarłszy do ulicy Arco del Teatro, zapuściliśmy się w uliczki dzielnicy Raval, przechodząc pod arkadą rysującą się niczym sklepienie wzniesione z niebieskiej mgły.

Spotkanie w ramach DKK uczyniło z obowiązku przyjemność czytania książki, która stała się przyczyną wzruszeń literackich („wszystkich nas odkupi miłość”), rozmów o podróżach, a także okazją do wymiany doświadczeń życiowych czy refleksji nad tezami o teologii.

Nieodosobniona pozostała opinia: „książka spłynęła po mnie”, bo mimo zalet literackiego rozmachu i umiejętności porywania czytelnika, których nikt autorowi nie odmawia, pozostaje wrażenie niepamięci co do ważkich sytuacji literackich.

Zapanowała zgoda co do stwierdzenia, że humor („Jesteś blada jak pośladek zakonnicy”), ciekawe postacie nie przysłoniły odmalowanego tła historycznego, tła zapełnionego przez postacie pogodzone ze swoim nieszczęściem. I choć można powiedzieć, że jest to swego rodzaju harlequin dla oczekujących ambitnych lektur (jest i happy end) - to i tak ma się poczucie spełnienia lekturowego, wiedząc, że pisarz odrodził się w fantasmagorycznym mieście Gaudiego, mieście wielkich dramatów i namiętności.

Klubowicze ze smakiem literackim na Białą Masajkę - zupełnie inną od tej wspominanej tutaj - oczekują na kolejne spotkanie, które będzie miało miejsce już 1 października br. Zapraszamy do udziału.

Magdalena Gruda

niedziela, 4 października 2009

Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Łazach - spotkanie DKK, 24 września 2009 r.

***
XVI Spotkanie DKK
w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Łazy


Po wakacyjnej przerwie spotkałyśmy się 24 września.
Dyskutowałyśmy o książce izraelskiej pisarki Zeruyi Shalev Po rozstaniu. Powieść ta opisuje rozpad małżeństwa archeologów Eli i Amnona Millerów. Tych dwoje ludzi niegdyś zauroczonych sobą, o wspólnych zainteresowaniach, z czasem popada w kłótnie i wzajemne oskarżenia. Ich zachowanie przypomina wybuch wulkanu na Santorini (obecnie Terra), gdzie przed milionem lat doszło do erupcji, która pogrzebała tysiące istnień (zagłada cywilizacji Minojskiej), wywołała ogromne fale zalewające lądy, a pył wulkaniczny przesłonił ludziom słońce niosąc klęski żywiołowe.

Świadoma tej zagłady Ela skazuje swojego sześcioletniego syna na nowe życie na gruzach nieistniejącego już związku. Amnon wyprowadza się, ale jego żona nie czuje się lepiej, samotna i przytłoczona nowymi wyzwaniami załamuje się psychicznie. W tym czasie nieudana próba spojenia na nowo małżeństwa, popycha samotną matkę w objęcia człowieka, którego tak naprawdę nie zna.


Pan psycholog Oded, będący w podobnej sytuacji życiowej, roztacza wizje nowego domu, jaki stworzą dla siebie i trójki dzieci. Nowe życie to nieustanna walka o priorytety kosztem partnerki i jej syna. Ela sama czuje się oszukana i zepchnięta do roli kuchty i opiekunki, gdzie nie ma miejsca na miłość fizyczną.


Niespodziewana wizyta u przyjaciół otwiera oczy naszej zakochanej bohaterce, zapowiadając rychłe rozstanie. Jednak do tego nie dochodzi, ponieważ Oded popada w głęboką depresję. Tym razem Ela staje na wysokości zadania, wyciąga go z choroby i na nowo tworzy atmosferę szczęśliwego gniazdka. Podbudowana nowym celem definitywnie zrywa ze swoim dawnym życiem występując o rozwód.

Zachęcam do przeczytania książki ku przestrodze i nauce dla tych, którzy chcą zaoszczędzić swoim dzieciom podobnych przeżyć, a sobie rozczarowań. Sądzę, że małżeństwo to swego rodzaju loteria, wygrywa ten kto nie stara się na siłę zmienić partnera, szanuje jego osobowość i podąża drogą kompromisów.

Pozostaje również szereg pytań: czy tylko Ela ponosi winę za rozpad małżeństwa? Czy miłość z litości będzie trwała długo? ...

Elżbieta Szafruga


I jeszcze opinia innej klubowiczki, p. Marii Płatek:

"Książka niewątpliwie ciekawa. Dużo w niej szczegółowej analizy psychologicznej. Można poznać życie i zwyczaje w innej kulturze, chociaż bardzo zbliżonej do naszej. Jednak czytałam ją z obowiązku. Bardzo męczyły mnie dialogi schowane w tekście. Nie wiedziałam czy to słowa wypowiedziane, czy tylko pomyślane. Męczyły mnie też zbyt drobiazgowe rozmyślania nad każdą sytuacją."

Halina Kudela - moderator DKK w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Łazy