czwartek, 15 października 2009

Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach - DKK w Filii nr 23, 10 września 2009 r.

***
Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach

Dyskusyjny Klub Książki w Filii nr 23

10 września 2009 r.


10 września 2009 roku stali bywalcy spotkań w Filii nr 23 w ramach DKK rozmawiali o książce Carlosa Luiza Zafona Cień wiatru.

Większość czytelników była zachwycona rozmachem epickim powieści, która porywa, pochłania, wciąga w świat mrocznych, wilgotnych, mglistych uliczek Barcelony. Powieść była w swej tajemnicy magiczna - w odczuciu klubowiczów. Miasto Zafona było niebezpieczne, a zatem - jak u Thomasa More’a w Utopii - winno być hermetyczne, ulice powinny tak być zaprojektowane, że chronią jego mieszkańców przed wiatrem. Barcelona jest gęsta od mgieł, labiryntów, wielkich nadziei zaklętych w architekturze. Ulice nie chronią przed wiatrem, ale zachęcają do spacerowania tych, którzy są estetami, wrażliwi na piękno. Osrebrzone miasto, jego bursztynowy blask opromienił wyobraźnię klubowiczów:

Latarnie na Ramblas oświetlały jedynie opary w prowadzącej ku morzu alei, aczkolwiek ich rozrzedzone światła zaczynały już migotać, zwiastując rychłe przebudzenie się Barcelony i zrzucenie przez miasto ulotnego przebrania mglistej akwareli. Dotarłszy do ulicy Arco del Teatro, zapuściliśmy się w uliczki dzielnicy Raval, przechodząc pod arkadą rysującą się niczym sklepienie wzniesione z niebieskiej mgły.

Spotkanie w ramach DKK uczyniło z obowiązku przyjemność czytania książki, która stała się przyczyną wzruszeń literackich („wszystkich nas odkupi miłość”), rozmów o podróżach, a także okazją do wymiany doświadczeń życiowych czy refleksji nad tezami o teologii.

Nieodosobniona pozostała opinia: „książka spłynęła po mnie”, bo mimo zalet literackiego rozmachu i umiejętności porywania czytelnika, których nikt autorowi nie odmawia, pozostaje wrażenie niepamięci co do ważkich sytuacji literackich.

Zapanowała zgoda co do stwierdzenia, że humor („Jesteś blada jak pośladek zakonnicy”), ciekawe postacie nie przysłoniły odmalowanego tła historycznego, tła zapełnionego przez postacie pogodzone ze swoim nieszczęściem. I choć można powiedzieć, że jest to swego rodzaju harlequin dla oczekujących ambitnych lektur (jest i happy end) - to i tak ma się poczucie spełnienia lekturowego, wiedząc, że pisarz odrodził się w fantasmagorycznym mieście Gaudiego, mieście wielkich dramatów i namiętności.

Klubowicze ze smakiem literackim na Białą Masajkę - zupełnie inną od tej wspominanej tutaj - oczekują na kolejne spotkanie, które będzie miało miejsce już 1 października br. Zapraszamy do udziału.

Magdalena Gruda

Brak komentarzy: