wtorek, 12 sierpnia 2008

Miejska Biblioteka Publiczna w Rudzie Śląskiej - DKK KL "Barwy" 4 lipca 2008 r.

***
Dyskusyjny Klub Książki –Klub Literacki „Barwy”




Salonik Artystyczny
Filii nr 16
Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Rudzie Śląskiej

4 lipca 2008 r.




W programie:
1. godz. 18.00 Dyskusja o wierszach Urszuli Kozioł na podstawie tomiku pt. Przelotem
2. godz. 19.30. Turniej Jednego Wiersza
3. Warsztaty Literackie

To już lipcowe wakacyjne popołudnie. Salonik Artystyczny nie tętni taką wielobarwnością metaforyczną, jak to zwykle bywa w pierwszy piątek miesiąca. Cóż, wakacje. O tej porze poeci wybrali się na łono natury, by zaczerpnąć twórczej weny i boskiego natchnienia. Oczywiście nie wszyscy wyjechali w tym samym czasie.
Kilka osób zajrzało do Saloniku, by podzielić się swoimi wierszowymi przemyśleniami. Jednakże te przemyślenia tylko niektórzy przelali stróżką atramentu na płaszczyznę bieli - ku uciesze potomnym.


Spotkanie rozpoczęło się od dywagacji na temat tomiku poezji Urszuli Kozioł pt. Przelotem. O twórczości tej wspaniałej poetki rozmawiano już w Dyskusyjnych Klubach Książki w Rudzie Śląskiej. O napisanie recenzji pokusił się Grzegorz Derner. Jako moderator DKK jestem ogromnie wdzięczna, że Grzesiu po raz drugi podjął trud zmierzenia się z tak odpowiedzialnym zadaniem.

Przelotem, Urszula Kozioł, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007

Jak powinno się czytać tomik poezji? Od czego zacząć? Kiedy skończyć? Ilekroć biorę książkę do ręki, mam dylemat: przejrzeć od deski do deski, otworzyć na chybił-trafił, zacząć od końca, od spisu treści? A może przeczytać to, co usłużni redaktorzy zamieścili na okładce? Czytam więc: "Najnowszy liryczny "żalnik" Urszuli Kozioł to pożegnania ze światem, powroty pamięcią do spraw odległych, nawiązania do mistrzów, oswajanie śmierci". W tej właśnie chwili punkt widzenia został mi narzucony, jeszcze nie „dotknąłem” wierszy, a już wiem „o czym to będzie”... Trochę szkoda...

Ale podczas czytania zapomina człowiek recenzje, wchodzi do świata słów i obrazów, zapewne ulubionych przez poetkę, bo w wielu wierszach podobnych, powtarzanych:

„Ptasi zgiełk / tumult kosmicznych przestworzy” /„Słońce już wsiada do łodzi / żeby opłynąć niewidzialną stronę świata” / „Świat w oddaleniu niebieścieje / jak na obrazach starych mistrzów” / „Umarze zagaduje nas / natarczywie dopytuje wciąż i wciąż / od nowa”
„torfową koło stawu groblą / tak by się boso szło / i szło”

Dużo w tym światła, morza, otwartych „kosmicznych” przestrzeni. Ale nie sposób pozbyć się wrażenia smutku, niepokoju, cienia kładącego się prawie niedostrzegalnie na obrazach tych wierszy. Niedostrzegalnie, bo jest to cień będący nieodłączną częścią naszego świata i pochodzący wprost z niego i z nas samych. Niepokojący zwiastun tego co nieuniknione:

„nie ma dokąd zbiec / przed pościgiem Saturna” / „dziewczynka którą byłam / już umarła”
„talerz wypada mi z rąk / sklejam skorupy / wiersz wypada mi z rąk / czy pochwycić go w locie? / Życie wypada mi z rąk / odwracam się do ściany” / Trzeba się z tym pogodzić, oswoić „odchodzenie”, zgodzić się na przemijanie: / „o nimfy, gnomy / meluzyny snu / miękko mnie i czule / prowadźcie do cienia”

To, oczywiście, wcale nie takie łatwe, ale wykonalne i łatwiejsze, gdy jest ktoś z nami, druga osoba... „a przecież mogłam w strasznej chwili przynajmniej trzymać go za rękę” konstatuje podmiot liryczny wiersza „temu kto postanowił odejść sam”.

„Czym się stanę gdzie będę / gdy pod ziemią zasiądę / Będę dymem i cieniem / będę trawy korzeniem / i imieniem bez brzmienia / i wargami korzenia" - czytamy w wierszu tytułowym. „Narratorka ma poczucie własnego zanikania, duchowego i fizycznego odklejania się od wszystkiego, co dotąd było naturalne, oczywiste, bliskie i zrozumiałe” - pisał o tych wierszach Tadeusz Nyczek. To prawda, ale jest jeszcze coś więcej: narratorka usiłuje mimo wszystko pozostać pośród tego świata, jeśli nie w postaci fizycznej, to przynajmniej w postaci słowa:
„dobrze jest mieć przy sobie / wierny alfabet”
„to słowo chce sobie zaskarbić / twoją pamięć”

Dużo tu strof o pisaniu, dużo wierszy o wierszach, o twórczości jako leku na przemijanie. Mimowolnie gdzieś w głowie zjawia mi się Szymborska z jej Radością pisania i po wielokroć już cytowanymi wersami:

„Jest więc taki świat, / nad którym los sprawuję niezależny? / Czas który wiążę łańcuchami znaków? / Istnienie na mój rozkaz nieustanne?”

„Zemsta ręki śmiertelnej”, która tworzy świat „zamknięty w linijki i strofy, podległy władzy mojej wyobraźni. Świat, w którym upływ czasu da się magicznie wstrzymać...”- jak pisał Barańczak. Wisława (podmiot liryczny jej wiersza) była tym faktem zdziwiona, Urszula o tym wie, ale lęka się czy to naprawdę jeszcze będzie ona (czy może tylko podmiot liryczny jej wierszy)?

„Myśli myślą się same / to rozbiegają się w różne strony / to zamyślając się nad sobą /
(...) nie nadążam za pierzchającą myślą / za pierzchającym niebem / za prędzej pierzchającym
- niż właśnie zobaczona sarna „życiem”

Czy zdążę wyrazić siebie? Czy potrafię to zrobić? „Wiersze, chcąc nie chcąc, są dowodami na istnienie chwili" - powiedziała Urszula Kozioł w rozmowie opublikowanej przed kilku laty na łamach Nowych Książek. „Są próbą pochwycenia nieuchwytnego, tego, co uchyla się, przeistacza. Czego nie sposób znaleźć w podręcznikach historii (...), próbą przychwycenia czasu na dzianiu się... te próby rzadko, ale przecież niekiedy się udają”. Pozostaje kwestia, czy w ogóle warto to robić? I czy za wszelką cenę?

„niektórzy poeci nie potrafią dobrnąć / do puenty własnego wiersza / (...) no skończ już waść / skończ mówię / jęczy czytelnik przetrzymywany za guzik / przez autora / któremu zdaje się iż odkrył że wiersz / może być rozciągliwy jak guma do majtek”

Dużo tu subtelnego poczucia humoru, żartu łagodnego, czy nawet, jak u Szymborskiej, ironii i sarkazmu:
„słowa odmawiają posłuszeństwa / nie przybiegają / nie ustawiają się w rzędach / frazy /
(...) teraz chwytam je za grzywę / trzymam mocno / teraz wlokę je / - oporne i złe - na miejsce
teraz ustawiam je w czwórki / w ósemki / w pary / i ćwiczę je ćwiczę ćwiczę / dopóki nie dam sygnału / że mogą się rozejść”.

Nieważne, w jaki sposób zaczniesz czytać książkę. Jeśli to dobra książka to i tak w końcu przeczytasz ją od początku do końca i będziesz doń wracał „na chybił-trafił” i „według tytułów”! Dla mnie tomik Przelotem Urszuli Kozioł jest książką ciepłą i mądrą, taką, której nie da się czytać „przelotem”... Autorka została uhonorowana nagrodą miesięcznika Nowe Książki za rok 2007 właśnie za ten tom, więc nie jest to tylko moja opinia. Tak oto potwierdza się i spełnia marzenie poetki:
„...tak bym chciała / zamieszkać gdzieś na zawsze / choćby w słowach wiersza”.
Grzegorz Derner

Wszystkim miłośnikom poezji współczesnej „barwowicze” polecają tomik wierszy pt.Przelotem. Mam nadzieję, że napisana przez naszego kolegę recenzja zachęciła czytelników do kontemplacji twórczości Urszuli Kozioł.

Po dyskusji rozpoczął się Turniej Jednego Wiersza, w którym udział wzięli: Mirosława Pajewska, Beata Bigos i Józef Lipski.
Po publicznym odczytaniu tekstów, po głosowaniu, a następnie przeliczeniu punktów, co tym razem nie było szczególnie trudne, wierszem miesiąca został utwór Beaty B. oraz Józka L. Dogrywki nie było, ponieważ w tej konkretnej sytuacji ze względu na niewielką liczbę osób biorących udział w głosowaniu, niemożliwe byłoby inne rozstrzygnięcie konkursu.

Szczęśliwi i uśmiechnięci laureaci odebrali nagrody oraz dyplomy. Oczywiście w programie nie zabrakło mocnego uścisku prawicy prezesa, pięciu minut dla fotoreporterów i gromkich braw. Uroczysta chwila sprawiła wiele radości zarówno Beacie, która po długiej nieobecności odwiedziła „Barwy” i Józkowi, który po raz pierwszy odebrał laur zwycięstwa.


Z chwilą gdy uroczystości dobiegły końca, rozpoczęło się poetyckie, a jednocześnie robocze zmaganie z materią wiersza, to znaczy nadszedł czas na Warsztaty Literackie.
Zaledwie trzy wiersze do wspólnego przeanalizowania, a emocje niezmienne. Każdy chce, by go chwalić za „poetyckie pióro”. Cóż. Chcieć wolno….

Ale i tak dyskusja potoczyła się w miarę spokojnie, bez nadmiernych słów, gestów. Nie obyło się, rzecz jasna, bez krytycznego spojrzenia i doszukiwania się – tak dla zasady – czasem nawet nie wiadomo czego. Na tym to polega – mówią „barwowicze”. Ale przecież odbiór wiersza zazwyczaj jest subiektywny i przypominam, że nikt z nas nie jest krytykiem literackim. To rywalizacja i oczywiście wrażliwość nakazuje nam odbierać wiersz przeciwnika wszystkimi zmysłami. I tak już od 24 lat spieramy się i przekonujemy o swoich racjach.

Polemika powoli dobiegła końca.
A za oknem lipiec - cudownie ciepły i jasny wieczór. Jednak zegar jak zwykle wybija swoje. Nie pyta o nic, niczego nie wydłuża. Minuta zawsze taka sama, a godzina idealnie zgodna z minutami.

Rozstajemy się na wakacyjny sierpień. Będziemy szukać źdźbła myśli, metafory po błękicie nieba. Będziemy pisać idealnie i prosto. Później po kolejnym przeczytaniu i tzw. pracy nad tekstem, poskreślamy często to, co najlepsze i posłużymy się symbolem, skrótem myślowym, zrozumiałym – oby nie tylko dla nas. I przybiegniemy na kolejne spotkanie z kartkami zapisanymi drobnym maczkiem z wyrzeźbionym do granic wytrzymałości materiału nowym wierszem.

Zatem - wszystkim poetom życzę „płodnego sierpnia”. A wrzesień już czeka szelestem koloru, czeka na barwne uśmiechy, pieszczotliwe powitania i na nasze słowa poukładane na przekór przemijaniu.

Wszystkich miłośników poezji - Zapraszam do Saloniku Artystycznego Filii nr 16 MBP w Rudzie Śląskiej. Spotkanie DKK – KL „Barwy” odbędzie się 5 września 2008 r. o godz. 17.30.

(nadesłała: Danuta Dąbrowska-Obrodzka - moderator DKK w Rudzie Śląskiej)

Brak komentarzy: