wtorek, 18 listopada 2008

Miejska Biblioteka Publiczna w Rudzie Śląskiej - DKK KL "Barwy" 3 października 2008 r.

***

Dyskusyjny Klub Książki –Klub Literacki „Barwy”




Salonik Artystyczny
Filii nr 16
Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rudzie Śląskiej

3 października 2008 r.




W programie:

  • godz. 17.30 Spotkanie autorskie z Danutą Dąbrowską-Obrodzką
  • godz. 18.00 Dyskusja o poezji Wisławy Szymborskiej na podstawie tomiku poezji pt. Dwukropek
  • godz. 19.00 Turniej Jednego Wiersza
  • Warsztaty Literackie

DANUTA DĄBROWSKA-OBRODZKA




Kim jest Danka?
Danka – z wykształcenia bibliotekarka, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Z zamiłowania Danka – wierszy-pisarka, i Danka na jedwabiu – malarka. A tak poważnie, to Danuta Dąbrowska-Obrodzka jest kierownikiem Filii nr 16 Miejskiej Biblioteki
Publicznej w Rudzie Śląskiej oraz moderatorem dwóch grup dyskusyjnych: DKK „Dialog” i DKK KL „Barwy”.

W swojej filii, w 2007 roku, powołała do życia Salonik Artystyczny, który jest miejscem spotkań wszystkich użytkowników biblioteki. To miejsce, w którym odbywa się animacja kultury oraz promocja czytelnictwa. W MBP w Oddziale dziecięcym prowadziła między innymi Warsztaty
Literackie dla klas integracyjnych szkół podstawowych. Organizowała cykliczną imprezę dla dzieci pod hasłem „Jestem w tym dobry”. Zorganizowała miejski konkurs poetycki dla dzieci i młodzieży pod hasłem „I ja mam coś do powiedzenia”.

A jeszcze poważniej:

Danuta Dąbrowska-Obrodzka – poetka. Z Klubem Literackim „Barwy” związana jest od wielu lat.
Jest również członkiem Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego w Katowicach. Do Klubu Literackiego „Barwy”, na Turniej Jednego Wiersza, przyjechała z duszą na ramieniu z dzielnicy Ruda do dzielnicy Halemba (tam przed laty spotykali się „barwowicze” - w Osiedlowym Klubie MUZA RSM). Był to pierwszy piątek września 1992 roku. Zadebiutowała tekstem o tematyce śląskiej. Wiersz pt. Zaproszenie, zdobył drugie miejsce - udany debiut. A na Warsztatach Literackich pierwsze starcie z Krystianem. Skąd jesteś, że piszesz o Śląsku? - zapytał Krystian. Pytanie dla Danki - dziwne. A odpowiedź zdziwiła Krystiana. Z Rudy Śląskiej – z dumą i przekąsem powiedziała Danka. I do dziś została w „Barwach”. Więcej - od roku 2002 pełni funkcję wiceprezesa.

Na początku cichutka i uważnie słuchająca wszystkich uwag. Z pokorą patrzyła na poetów, którzy na lewo i prawo rzucali słowa i wiersze i znakomicie czuli się w swoim towarzystwie. Z
otwartymi ramionami przyjmowali też wszystkich nowicjuszy. Z czasem ta cicha i spokojna Danka zaczęła coraz pewniej włączać się do dyskusji. Zaaklimatyzowała się, zaufała i jej głos nareszcie usłyszeli inni zadomowieni i … Od pewnego pamiętnego razu - już nie daje za wygraną, w tych ustnych potyczkach o wiersz. No bo Danka w poezji nie boi się podnieść głowy i walczyć o słowa wymachując lewą ręką. (Podobno nic nie wie o tym wymachiwaniu). Wierzymy, że robi to nieświadomie. Bo walka na słowa o słowa zawsze świadoma.

Danuta Dąbrowska-Obrodzka od najmłodszych lat pisze wiersze. Z czasem zabawa „w poezjowanie” przerodziła się w głębo
kie zamiłowanie do poezji. Mottem, z którego czerpie inspiracje twórcze to słowa, które zamieściła w jednym z tomików poezji: "Trzeba mocno stąpać po ziemi, aby na moment móc się od niej oderwać".
Dorobek twórczy Danuty Dąbrowskiej-Obrodzkiej to cztery tomiki poezji, przy czym trzy wydane pod nazwiskiem Danuta Dąbrowska-Lew: Chodzić boso po ogrodach, Ogrody, ścieżki, szepty, Szerokość światła, I stajesz się częścią mojego imienia. W przygotowaniu piąty tomik poezji pt.: Bez słońca kolory to spłoszone sarny. Twórczość poetycka Danuty Dąbrowskiej-Obrodzkiej została również zamieszczona w Almanachach poetyckich. Liczne publikacje utworów poetyckich, esejów i felietonów ukazały się w prasie lokalnej oraz regionalnej. Jak na „barwowiczkę” przystało, nasza koleżanka jest wielokrotną laureatką konkursów poetyckich i Turniejów Jednego Wiersza.

O jej poezji napisano m. in. W wierszach przedstawia różne obrazy życia, poprzez żywy język, metaforę – pięknem nazywa to, co zwyczajne i ludzkie. Wachlarz zainteresowań Danki jest szeroki. Oprócz pisania duże znaczenie w jej życiu twórczym odgrywa malarstwo na tkaninach. Maluje na jedwabiu i żorżecie - szale, apaszki, parea, krawaty oraz kupony materiału z przeznaczeniem na damskie kreacje. Wystawa „Malarstwa Na Tkaninach” odbyła się przy okazji wieczoru poetyckiego w Klubie „PULSAR” RSM w Rudzie Śląskiej.

W Saloniku Artystycznym wszystko przygotowane. Miłośnicy poezji zajmują miejsca przeznaczone dla publiczności. Za chwilę rozpocznie się kolejny wieczór autorski. Od kwietnia swoją twórczością emanowali barwni mężczyźni. A ten – październikowy - należy do kobiety. Pora dowieść światu, że Klub Literacki „Barwy” to również poetki i poezja pisana duszą kobiecą, kobiecym piórem, w którym atramentowy skład nie różni się ani literą, ani słowem, nie posiada też różnicy płci. A jednak …

Za oknem pochmurny i zimny początek października, ale to nie przeszkodziło, by wyjść z zacisza domu z ciepłego kącika i przyjść na spotkanie autorskie. Na prezentację twórczości Danki. Dla twórcy to przemiłe chwile, kiedy wokół poezji gromadzą się nie tylko poeci, ale wszyscy tzw. normalni ludzie".


Przyszli by posłuchać poetyckich wyrażeń, górnolotnych znaczeń, nastrojowych metafor. Przyszli oddać się atmosferze zadumy, refleksji. Przyszli, by kontemplować znaczenie niecodziennej codzienności.

Rozpoczyna się liryczny wieczór.

Danka – jak czyni to co miesiąc, jako gospodarz placówki - przywitała gości, którzy zajrzeli do Saloniku Artystycznego i natychmiast oddała głos prowadzącemu jej spotkanie prezesowi KL „Barwy”. Z jego ust usłyszała wiele miłych i pochwalnych słów dotyczących swojej twórczości oraz aktywności zawodowej.

Po przedstawieniu autorki – czas na prezentację twórczości.

I zaczęłam czytać – głosem ściszonym – chyba trochę innym niż ten, którym posługuję się na co dzień. Ale tak to jest. Emocje – duża dawka adrenaliny zmienia nam nawet głos. Mam tylko nadzieję – że na lepszy, delikatniejszy, aksamitny i spokojny. Taki do słuchania.


Wiersze, które przygotowałam, podzieliłam tematycznie, aby stworzyć dodatkowy nastrój ku temu, by każdy czytany tekst zabrzmiał wyjątkowo. Rozpoczęłam od utworów refleksyjnych o tematyce przemijania poprzez te, poświęcone bliskim, którzy są już w naszej pamięci. Następnie kilka o filozofii macierzyńskiej. Na koniec – liryka miłosna. Wiersze o miłości szczęśliwej, bo poeta nie tylko cierpi za miliony utraconych w otchłani serc.


I tak w lekkim uśmiechu na ustach i kręcącej się w oku łezki trzydziestominutowa nostalgia dobiegała końca.

A na finał - jak zawsze brawa. To taki piękny wiersz publiczności, zadedykowany autorowi. Byłam wzruszona. Podziękowałam wszystkim za obecność, za to, że ten zimny październikowy wieczór poświęcili nie tylko mojej poezji, ale przede wszystkim - poświęcili go mojej osobie. A obecność drugiego człowieka jest wymarzonym potwierdzeniem przyjaźni i źródłem najpiękniejszego uśmiechu.


Po tym półgodzinnym magicznym czasie – wracamy do codziennych comiesięcznych zajęć. Panowie ustawiają stoły i krzesła. W kuluarach jeszcze rozmowy, a już pora na poezję wielkich. Dzisiaj dyskusja o poezji Wisławy Szymborskiej, na podstawie tomiku wierszy pt. Dwukropek.
Cóż można powiedzieć o tych wierszach? Jestem pod wrażeniem, jak większość „barwowiczów”. Recenzję do tomiku tym razem napisała Marta Bociek. Przeczytajcie.

Przemijanie, nieuchronność zmian, jako zasada niezmienna. Wytrwale odsłania okna na "koniec". Przeszłość utracona, teraźniejszość przesypująca się między palcami, przyszłość niezrozumiana, a może jednak poznana. Śmierć zamknięta w ramach, uniewinniona, trudno orzec czy wybaczona. W reporterskim stylu. Oglądana; z góry, przez lornetkę, w wywiadzie czy spisana w życiorysie, w dziecięcej rymowance, w rozmowie. Kawałek po kawałku układam mozaikę, wraz z autorką, której nie sposób ułożyć:"(...) Czas także tu zasłużył na pochwalną wzmiankę, bo ustał w pracy i coś odłożył na potem..." (Grecki posąg) Trzeźwe i jakże odległe spojrzenie, jakby z innej epoki, planety, innego gatunku zmusza mnie do emocjonalnej więzi. Choć w tekstach nie istnieję, pojawiam się dopiero na pustych stronach. Spadający deszcz, mała apokalipsa dnia minionego i wieczne pytanie "... Czy fakt, że byłam obok, miał jakiekolwiek znaczenie (...) ". (ABC) Pozostaje myśl (...)”. Nie mogę się nadziwić, ile tam punktów widzenia..."(Stary profesor)
Marta Bociek



Mam nadzieję, że ta krótka i skondensowana myśl Marty, zachęci Was do tego, by Dwukropek był pierwszym znakiem, który spowoduje, że pójdziecie za Wisławą Szymborską w każdy opisany wymiar czasu, by usłyszeć następny dźwięk otwierającego się dwukropka.


Ale barwnie w tych „Barwach”. Jeden piątek, a w Saloniku Artystycznym Filii nr 16 dzieje się, dzieje. Spotkanie autorskie, dyskusja o poezji, no i oczywiście to, co od lat łączy „barwowiczów” Turniej Jednego Wiersza i Warsztaty Literackie.

Przystępujemy do zawodów. Ale tym razem beze mnie. Tyle się dzisiaj naczytałam, że pewnie mają już dość mojej poetyckiej filozofii.


Poeci zaczęli czytać. Wiersze na setkę – jak sprinterzy – krótkie, takie dla gimnastyki mięśni mózgu. Inni – maratończycy. Lubią pisać długo. Byli i tacy, co polecieli na przełaj, skrótem myślowym. Niektórzy uprawiają wiersze z przeszkodami. Super.

Każdy występuje w innej poetyckiej dyscyplinie. Tak - takie są „Barwy”. Nikt nikogo nie powiela, każdy jest sobą, co do ostatniej kropki na mecie. Do wytchnienia. Aż wyklaszczą mu ten zwycięski hymn. Prezes liczy już głosy. Jest wynik. Tembr głosu Jurka ogłasza. Laureatem miesiąca został JACEK DUDEK.


Brawa dla Jacka. Książka na pamiątkę, zdjęcie dla potomnych. Dyplom dla satysfakcji. Tyle i już. Teraz „na spokojnie” porozmawiamy o poezji współczesnych. O każdym wierszu, na każdym dystansie. I niczym trenerzy będziemy swoją wiedzę „delikatnie” przekazywać innym. Jakie to cudowne – „wymandrzać się” (jak to mówił mój profesor) na temat cudzej, także twórczej „wszechwiedzy”. A my wiemy jak to zrobić. Oj wiemy. Ale gdybyśmy siebie nawzajem głaskali czule po policzkach, klepali po ramieniu – to pisalibyśmy słodkie wiersze i umarlibyśmy z przesłodzenia duszy. A tak? Pełna mobilizacja – bo kto wie, z której strony zaatakuje przyjaciel po piórze. I tak stawiamy sobie wysokie poprzeczki, wyzwania i pod tą poprzeczką ukradkiem nie przejdzie NIKT. My nawet ryzykujemy skok o tyczce, a nóż uda się pobić olimpijski rekord Władysława Kozakiewicza – ten z gestem oczywiście. Nie będę tu przywoływać Mickiewiczów – za wysokie progi. Chociaż my piszemy tak samo prawdziwie. I na spotkania przychodzimy jak do świątyni. Z namaszczeniem czytamy swój wiersz. Jednak później jak na zawodach – walczymy o prym. A na treningach w zaciszu białej kartki - szlifujemy formę.

A czas? – Jak to czas – jedyny dostatek, który z przyjemnością oddalibyśmy przestrzeni, niechby była bogatsza. Ale on zadomowił się na naszych ramionach, szarpie nas ukradkiem, orzekając wszem i wobec, że nadeszła pora powrotu do domu, na nocne czuwanie wierszy. Wstajemy z kształtnych krzeseł. Zabieramy wszystko i jeszcze więcej, by wystarczyło na cały miesiąc. Zabieramy uwagi krytyczne, uśmiechy, spojrzenia życzliwe. Przydadzą się przecież po tych ostrym jak brzytwa, lecz kulturalnie uszeregowanym alfabecie.

A listopad już czeka na listopadowe słowa, które zaczepimy na każdej gołej gałązce smutnych i nagich drzew. A w pierwszy piątek listopada popatrzymy sobie w twarz – i pomimo wszystko - będzie nam ciepło.


(nadesłała: Danuta Dąbrowska-Obrodzka - moderator DKK w Rudzie Śląskiej)

Brak komentarzy: