środa, 11 lutego 2009

Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Łazach - spotkanie DKK, 29 stycznia 2009 r.

***

X spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki
w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Łazy
29 stycznia 2009 r.

Pierwsze spotkanie DKK w tym roku wypadło tradycyjnie w ostatni czwartek miesiąca. Było to spotkanie zupełnie inne od poprzednich, wyjątkowe, bo zamiast prozą przemówiło słowami poezji.

Przyznam się, że miałam pewne obawy, jak przebiegnie to spotkanie, bo jak tu rozmawiać o poezji...? Zadałyśmy sobie pytanie, czym jest poezja? Wspólnie doszłyśmy do wniosku, że najtrafniej określa to w swoich słowach Anka Kamińska: „odnajdujemy w poezji coś z prawdy własnego serca”.



A potem każda z nas czytała wiersze swoich ulubionych poetów. Usłyszałyśmy wiersze Sergiusza Jesienina przedstawione przez klubowiczkę zafascynowaną jego twórczością, piękne utwory Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Konstantego I. Gałczyńskiego, jak również mniej znanych poetów : Sławomira Przybyłowskiego, Grzegorza Słobodnika i Krystyny Sylwestrzak.



Ktoś powiedział, że poezje można tworzyć w obłokach. Ale również dobrym miejscem jest kąt rodzinny i jego zacisze. I tam właśnie powstają wiersze Marii Płatek - naszej znanej poetki - i Lidii Kałuzińskiej. To one na koniec zaprezentowały nam swoje jeszcze nie publikowane utwory, wprowadzając nas w nastrój melancholijnej zadumy.

Wbrew moim obawom spotkanie przebiegło w miłej i serdecznej atmosferze, a rozmowa o poezji okazała się nie tylko możliwa, ale również ciekawa i fascynująca.

Poniżej prezentujemy niepublikowane wiersze Marii Płatek i Lidii Kałuzińskiej.

Najważniejszy nauczyciel


Życie – cudowny dar

nieraz „daje nam w kość”
Uczy chodzenia, mówienia,
odczuwania i widzenia.
Uczy nas od zarania,
aż po grób.

Nie umkniesz mu na wagary,
z pokorą przyjmujesz kary.
Kochasz go i szanujesz,
czujesz przed nim respekt,
odrabiasz zadane lekcje,
aż do ostatniego tchnienia.

Maria Płatek


Zapach

Umierała powoli
miłość niespełniona
jeszcze miała nadzieję
na dźwięk telefonu
na bukiecik stokrotek
albo wiotkie groszki.

Jeszcze czasem wieczorem

zrywała się z łóżka

słysząc gong przeciągły

którego nie było

bo nie założony

a ona wciąż czeka.


Jeszcze zapach wdychała

niezmiennie znajomy

na ulicy, w tramwaju

na parkowej ławce

na bluzce, tej zielonej

której on dotykał.


Jeszcze w cuda wierzyła

w odwrócenie czasu

słaba i omdlała

pazurami trzymała

tonącą w sinym morzu

boje zapomnienia.


Aż nagle umarła

o szóstej wieczorem

spotykając kogoś

kto pachniał inaczej

lecz też bardzo pięknie

i obiecująco.


Lidia Kałuzińska


nadesłała: Halina Kudela - moderator DKK w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Łazy

Brak komentarzy: