niedziela, 29 marca 2009

Miejska Biblioteka Publiczna w Rudzie Śląskiej - DKK "Barwy" 6 marca 2009 r.

***
Dyskusyjny Klub Książki
Klub Literacki "Barwy"

Salonik Artystyczny Filii nr 16
Miejskiej Biblioteki Publicznej
w Rudzie Śląskiej

W programie:
1. godz. 17.30 Spotkanie autorskie z Konradem Małkiem
2. godz. 18.00 Dyskusja o poezji współczesnej
3. godz. 19.00 Turniej Jednego Wiersza
4. Warsztaty Literackie

KONRAD MAŁEK



Konrad Małek urodził się w 1957 roku. W 1980 roku ukończył Akademię Ekonomiczną w Katowicach. Od ukończenia studiów zawodowo związany jest z górnictwem. Wiersze pisze od wczesnej młodości. Jego utwory poetyckie ukazywały się na łamach Gościa Niedzielnego. Uczestniczy w spotkaniach Klubu Literackiego „Barwy” w Rudzie Śląskiej. W 2005 r. wspólnie z poetami Klubu, wydał tomik poezji pt. Ziemia Druid.

Poezja jest jego pasją literacką, tym niemniej napisał bajkę dla swych córek, w czasie, gdy jedna chodziła do przedszkola, a druga do szkoły podstawowej. Po latach, bajka pt. Podaj mi rękę, kwiatku została wydana przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą w Warszawie. Część pierwsza bajki ukazała się w 2007, natomiast część druga w 2008 roku. W bieżącym roku zostanie wydana następna część przygód Hani, bohaterki bajek, pt. Uśmiechy kwiatów. Autor nosi się z zamiarem wydania jeszcze jednej części, niekoniecznie ostatniej. Wszystkie ilustracje do bajek są dziełem starszej córki Ani.

Pisanie bajek jest bardzo ważne w jego życiu, natomiast poezja jest jego życiem, płynie razem z nim.

KONRAD "WALLENROD" MAŁEK


POETA - poważna stoicka twarz, na której delikatny uśmiech dodaje Konradowi męskiego uroku. Nienagannie maniery i spokój – prawie zawsze. Jeszcze ważny i nieodzowny element Konradowego wyglądu – okulary. Okulary powodują, że nasz kolega w pełni wygląda na intelektualistę.

Na spotkania Klubu literackiego "Barwy" przychodzi od wielu lat. Być może nie jest systematycznym „uczęszczaczem”, ale jak przyjdzie, to nie jest biernym odbiorcą wierszy. Przeciwnie. Jego czynny udział w Warsztatach Literackich powoduje, iż Konrada zapamiętuje każdy uczestnik spotkania. Dlaczego? Odpowiedź bardzo prosta. Konrad tonem stanowczym zabiera głos w dyskusji. Wie, co mówi. O wierszach koleżanek i kolegów wypowiada się „monologicznie”. Snuje opowieści długie, mądre i przejrzyste.

Przerwać jego wypowiedź? To nie wchodzi w grę. Konrad mówi potoczyście z maleńką tylko przerwą po każdym, wielokrotnie złożonym zdaniu. Nasz kolega ciągnie myśl swobodnie i do końca. Poeta Konrad jest na ty zarówno z encyklopedią, jak i wieloma słownikami, dlatego też w swoich wypowiedziach jest elokwentny i konkretny. W wierszach nie szuka zawiłej symboliki i przejść na skróty. Dla Konrada ogromne znaczenie ma poezja, która w swojej wymowie jest przejrzysta i czysta tematycznie.

Nie boi się metafory, której znaczenie poznaliśmy już wcześniej. Nie boi się tematów, od których stroni niejeden poeta w „Barwach”. Konrad nawet graficznie przedstawia swoje teksty w sposób szczególny. Od lat jest wierny swojemu zapisowi słów. Na białej karcie bezdusznego papieru, Konradowska myśl zamienia banalną kartkę na filozoficzną kolorystykę czerni i bieli. Nie ma drugiego Konrada.

Salonik Artystyczny. Godzina osiemnasta. Publiczność prawie w komplecie.


Za oknami marzec – niewiele słońca, ciut deszczu, okruch śniegu – zima. A w naszym artystycznym saloniku jak zwykle króluje Pani Poezja. Poetycka atmosfera naszego wnętrza nie zmienia się tak diametralnie, jak marcowa aura. Bywają tylko inne klimaty, odmienne okoliczności wzruszeń.

Konrad niecierpliwie kręci się po Saloniku. Pora rozpocząć autorski wieczór z Konradowską poezją. Koniec męczarni w poczekalni. Czekać tak na ostatni dzwonek - jak w teatrze? To trudna sztuka.

Pora wyjść na „scenę”. „Kurtyna” wznosi się ku górze. Publiczność czeka.


Zapowiadam występ naszego kolegi barwowicza: "Przed Państwem zamyślony Konrad Małek".


Opowiedziałam kilka faktów z życia Konrada. Następnie bohater wieczoru już sam na sam z publicznością dzielił się swoją twórczością. I dzisiejszego wieczoru w ogromnym skupieniu pozwoliliśmy Konradowi, by przeniósł nas w swój poetycki świat.

Rozpoczął Konrad od wierszy najstarszych, tych z lat siedemdziesiątych. Pilnie i rzetelnie przygotowany do swoich pięciu WIELKICH minut, niemal przed każdym tekstem opowiadał jego genezę. I tak nasz kolega Konrad przez lata całe raz po raz maszerował defiladowym poetyckim krokiem, to znów bunt ogromny w strofach przeżywał. Pochylał się nad liryczną wielkością tego świata. Ale też bliskim swoim miłość wyznawał.


A wszytko to w chronologiczną całość ubrane, zobrazowało słuchaczom opowieść poetyckiego życia Małka Konrada. Niezwykle ciekawy okazał się ten wierszowany życiorys poety. Tak sobie myślę, że dzięki tym autorskim spektaklom mamy nieocenioną sposobność wzajemnego, głębokiego poznawania siebie nawzajem. Każdy z nas pisze inne wiersze i to jest poetycki koloryt, i to są właśnie Barwy "Barw".

Ale żeby Konrad zrobił sobie maleńki przerywnik i na chwilę zapomniał o poezji, z wyrazami podziękowania od moderatora DKK otrzymał książkę pt. Anna In w grobowcach świata pióra Olgi Tokarczuk. Cała reszta zgodnie z planem. Zdjęcia. Oklaski. Wszystko to, co zawsze.

I przechodzimy do następnego punktu naszego programu.

Na scenie przemeblowanie przed drugim aktem. Szykujemy się do Turnieju Jednego Wiersza. Stoły ustawione. Kawa zaparzona. Pyszne ciasto Pani Małek – kusi. Jest dla oka piękne i dla podniebienia smakowite. Żona Konrada dumna ze swojej pociechy (męża), pokroiła ciasto i poczęstowała wszystkich „barwowiczów”.


Następnie prezes Jerzy nonszalanckim gestem wysłał do podpisu listę obecności. Na innej karcie wyraźnie zanotował tych, którzy wystąpią w roli głównej w drugim akcie poetyckiego spektaklu. Do turnieju przystąpili: Barbara Sładek, Barbara Janas, Konrad Małek, Marcin Rokosz i ja - Danuta Dąbrowska-Obrodzka.

Występ każdego z nas był przygotowany do perfekcji. Czytaliśmy głośno, wyraźnie i powoli. Tak na miarę naszego teatralnego talentu. Później chwila na zastanowienie i głosujemy. Wszyscy jesteśmy jurorami.

Nasi Panowie dziś hojni bardziej niż zwykle i tacy szarmanccy. Aaaaa! To tak przed świętem kobiet lekko oddali swoje głosy na teksty pisane tylko i wyłącznie kobiecym piórem. To było niemal tak samo, jakby z dumą wręczali nam symboliczne goździki z tamtych lat. Ale rzecz jasna było bardzo miłe.

Głosowanie zakończone. Okazało się, że dwie kobiety otrzymały tę samą ilość punktów. Wśród nich Basia J. i ja - Danka D.O.

Nie pozwolono wręczyć nam dwóch równorzędnych zwycięskich dyplomów. Nakazano walkę wręcz. I wyszłyśmy jeszcze raz na scenę, by zaprezentować swoje „boskie wiersze”. Pierwsza czytała Basia. Ja czytałam jako druga. Po prezentacji kolejne jawne głosowanie. I miło mi było, że ten drugi występ przyniósł rozstrzygnięcie na korzyść mojego wiersza. Wiersz otrzymał miano wiersza miesiąca, a ja z wypiekami na policzkach, zostałam laureatką zimnego marca. Otrzymałam brawa, dyplom i uścisk prezesa. To, co każdy laureat.

Zrobiono nam zdjęcie do kroniki, potomnych i rodzinnego albumu.


Rozpoczęły się Warsztaty Literackie – ten prawdziwy teatr, można poznać różnego rodzaju opinie. A na scenie jest wszystko. Rozgrywa się dramat, czasem komedia, a na deser farsa. Co kto lubi. Role podzielone zgodnie z talentem aktora. Zawsze ktoś gra na pierwszym planie, ktoś przedziera się, by wyjść przed scenę, ktoś w ciszy i skupieniu czeka na Godota.

Przesłanie mojego wiersza dotarło do większości.


Przy okazji Warsztatów była próba dyskusji o tym, jaka powinna być poezja. Temat rzeka. Zadawano pytania. Co zrobić z tym, co już było, a co należy odkryć? Jakich słów można, a jakich nie należy, broń cię panie, używać w wierszach? Czym jest banał, a czym prostota? Dyskusja o poezji współczesnej. Każdy ma swoje zdanie na ten temat. Każdy jest innym człowiekiem i po swojemu interpretuje świat.

Warto o tym rozmawiać. I „rozmawialiśmy”, było jak to w teatrze – mimika odpowiednia, gesty świadczące o zgodzie lub ignorancji przeciwnika. Intonacja głosu odpowiednia do wygłaszanej kwestii. Prawdziwy spektakl. Jedni chcą odkrywać swój nieznany świat,a inni już go częściowo odkryli. Jedni bawią się słowami, inni w głębokiej powadze układają frazy. I tak można o swoich racjach - do nieskończoności.

Ale każda sztuka ma swój koniec i kurtyna opada. No może tym razem zbyt głośno. Niektórych aktorów poniosło. Cóż. Sztuka - „względność nad względnościami”.

Już wieczór późny.

Już ciemność zapadała głęboka. Pora zejść ze sceny. Za kulisami znów będziemy zmagać się nie tylko ze swoimi - pisanymi słowami. W garderobach odkrywajmy znaczenie nowej litery, nowego wyrazu, który tworzony jest z alfabetu niezmiennego od lat. Poszukujmy wierszem. Wierszem, który z całą pewnością będzie tylko i wyłącznie osobistym wielkim odkryciem. Pomimo tego, iż podobno wszystko już było – to przewrotnie powiem, że my dopiero jesteśmy. I każdy wiersz będzie kostiumem uszytym na miarę naszego wewnętrznego ciała. Dobierzmy tylko odpowiedni kolor, w którym będzie nam pięknie.

A na deskach teatru, do którego regularnie w pierwszy piątek przychodzimy, znów z szerokim gestem wygłosimy „dzieła wielkie”. Słowa, które daj Bóg w pamięć zapadną i nagrodzone oklaskami pozostaną odkryciem naszego pióra i przetrwają „warsztatowe burze”.

* * *
wydaje się
że kiedy nie widzisz

to nie ma

próbujesz układać historie

z przedmiotów
które znasz


w jedno miejsce

zgarnięte szczegóły


palcem wmalowana

nieskończoność

szklaneczką leku
usta przecinasz


przenosisz się tam

gdzie jesteś

Danuta Dąbrowska-Obrodzka

Kolejny spektakl odbędzie się w Saloniku Artystycznym Filii nr 16 w dniu 03 kwietnia 2009 roku. Wszystkich miłośników poezji ZAPRASZAM.

Danuta Dąbrowska-Obrodzka, moderator DKK w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Rudzie Śląskiej

Brak komentarzy: